Strzelcy Kraków - strona nieoficjalna

	1:1 (1:0)
Strzelcy Kraków		Orzeł II Bębło

Przedostatnim rywalem w tej rundzie były rezerwy A-klasowego Orła Bębło. W porównaniu do poprzednich spotkań kadra Strzelców była mniej liczna. Orzeł przed tym spotkaniem zajmował przedostatnie miejsce z dorobkiem 7 punktów. Ekipa z Bębła stawiła się bardzo licznie na meczu. Pełna kadra, trenerzy, działacze, kibice i ewenement na tym poziomie rozgrywek - drużyna przyjeżdża busem. W historii Strzelców zdarzyło się to tylko jeden raz. Przy okazji ostatniego meczu sezonu dającego awans do A-klasy (mecz się finalnie nie odbył, bo zawodnicy Piasta II Wołowice nie zebrali się). Pogoda do gry wyśmienita jak na tą porę roku, a boisko w bardzo dobrym stanie (czasami łezka kręci się w oku na wspomnienie o starej krzywej nawierzchni na Parkowej - to se ne vrati).

 Mając w pamięci ostatnią prowizorkę rozgrzewki, tym razem Strzelcy na murawie pojawili się 40 minut przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Całkiem solidna rozgrzewka. Niestety "jak nie urok, to sraczka". Mecz rozpoczął się z opóźnieniem, gdyż ekipa sędziowska czekała na trzeciego arbitra, który wracał pośpiesznie z innych zawodów. Początek meczu i czar organizacyjny Orła prysnął. Goście rozpoczynają spotkanie, piłka wycofana do rosłego środkowego pomocnika. Ten macha jedno kółeczko, drugie i rozciąga grę za trybuny na Parkowej. To jest prawdziwa B-klasa ! Uprzedzając hejterów zawodnik ten finalnie rozegrał całkiem przyzwoite zawody, natomiast wejście miał iście B-klasowe.Sam mecz nie był porywającym widowiskiem. Orzeł jest zespołem gdzie widać myśl, ale nie zawsze w parze idą za tym umiejętności. Strzelcy natomiast prezentują w tej rundzie taką formę, że tak naprawdę pierwsze kilkanaście kopnięć w meczu pokazuje co będzie danego dnia.

Na początku spotkania swoje szanse miał grający tego dnia na prawym skrzydle Mariusz Orczewski, niestety robił w tym meczu wszystko na odwrót. Zamiast podania strzał. Zamiast strzału "strzałopodanie". Zamiast mocnego wybicia z obrony....podanie na dwa metry. Najwięcej zimnej krwi w polu karnym wykazał najmłodszy w drużynie gospodarzy Paweł Liszka, który w stykowej akcji w 21. minucie okiwał zawodnika. Wbiegł w pole karne, dograł dokładnie na 10 metr, a drugi młodzieniaszek Sebastian Sarga poczarował futbolówkę i uderzył w krótki róg bramkarza. W dalszej części działo się na murawie tyle co w aktualnym sezonie The Walking Dead. Dla niewtajemniczonych- nic. Sędzia po 45 minutach odgwizdał przerwę i gospodarze schodzili z prowadzeniem 1:0.

W drugiej odsłonie, jak to najczęściej w B klasie bywa, zobaczyliśmy dwie zupełnie różne drużyny. Strzelcy w tej odsłonie zagrali absolutne zero. Drużyna dała się zepchnąć do momentami desperackiej obrony, a nieliczne próby ataków mogły wzbudzić tylko uśmiech politowania. Orzeł miał momentami miażdżącą przewagę, ale kłaniało się to, o czym było pisane przy okazji pierwszej połowy czyli braki w umiejętnościach. Dodatkowo jeden z bardzo rosłych i przyzwoicie grający do tej pory napastników Bębła w pewnym momencie zaczął łapać jakieś poirytowanie, a że głowa ewidentnie słaba, to zaczęły się jego utarczki z zawodnikami Strzelców. Właściwie to nie utarczki ale groźby, niejednokrotnie karalne. Koledzy z drużyny delikwenta sami prosili żeby nie wchodzić z nim w dyskusje, bo "on Was zabije, właśnie wyszedł z kryminału". Najbardziej przerażony groźbami, nie będąc ich adresatem był arbiter Dawid Lefek, który krygował się jak mógł, aby nie pokazać zawodnikowi czerwonej albo dwóch żółtych kartek (wariantów było wiele). Żeby było ciekawej to tenże zawodnik doprowadził do wyrównania. Minutę po faulu na nim (71. min), po którym próbował samemu wymierzyć sprawiedliwość (łaskawie został ukarany żółtą kartką), Orzeł egzekwował rzut wolny z prawej strony bramki Rafała Juszczyka. Bardzo dobre dośrodkowanie, dołożona głowa i mamy remis. Po zdobyciu bramki cała drużyna Strzelców została pozdrowiona przez strzelca sportowym pozdrowieniem "macie ku... je....", które rozbrzmiało po murawie. Arbiter nie uznał tego za zachowanie, które należałoby ukarać kartonikiem. Niestety rozjemca obnażył swój brak konsekwencji w ostatnich sekundach meczu, gdy po jednym z dośrodkowań szturchnięty łokciem Marcin Cięciel użył wobec zawodnika Orła podobnej wiązanki i został wyłowiony z tłumu zawodników i ukarany żółtą kartką za ....."Słowna prowokacja przeciwnika". Nie będziemy się jednak pastwić nad arbitrem, gdyż zawody prowadził w miarę przyzwoicie, a może wiedział więcej, niż my...

Wracając do meczu. Poza tym niepotrzebnym zamieszaniem, przebiegał w sportowej atmosferze. Zawodnicy Orła po meczu czuli wielki niedosyt. Po części mieli rację, ale osobiście uważam, że stworzyli sobie zbyt mało klarownych sytuacji, aby myśleć o wygranej. Niemniej życzymy zawodnikom z Bębła powodzenia w kolejnych spotkaniach, gdyż gra jest zdecydowanie lepsza niż dotychczasowy dorobek punktowy. Rafał Juszczyk nie będzie się chwalił cały tydzień czystym kontem, a przed Strzelcami ostatnie spotkanie. W najbliższą sobotę zamiast na Marsz Niepodległości, na Parkową przyjadą zawodnicy Fitballu Szklary.