Rywal postawił wysoko poprzeczkę, ale 3 punkty zostały na Parkowej.Po bardzo zaciętym meczu Strzelcy odnieśli kolejne zwycięstwo zostawiając w pokonanym polu Kliny. Końcowy rezultat 2:1 dla gospodarzy. Bramki strzelali Michał Sarga oraz Sebastian Stachel.
Więcej w rozwinięciu newsa
| 2:1 (2:1) | |
Strzelcy Kraków | | TKKF Kliny Kraków |
Spotkanie z Klinami było bardzo ważne z punktu widzenia czołówki tabeli. Dodatkowo gospodarze mieli w pamięci lanie jakie sprawili zawodnicy Klin w rundzie jesiennej, kiedy wygrali aż 4:0. Tym razem frekwencja dopisała i w kadrze Strzelców znalazło się piętnaście osób. Pogoda pomimo małego problemu w przerwie, również sprzyjała graniu.
Duża liczba zawodników Klin występowała swego czasu w Salvie Kraków, z którą Strzelcy toczyli pamiętne boje. Powszechnie było wiadome, że goście sobotniego spotkania to nie jest typowa B-klasowa drużyna grająca na zasadzie
"kopnij gdziekolwiek i może się uda", lecz zespół umiejący grać mądrze piłką i dobrze broniący. Początek spotkania tylko utwierdził wszystkich w tym przekonaniu. To goście wyglądali lepiej na boisku i posiadali przewagę. Strzelcy mieli problem z rozgrywaniem piłki. Niestety pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Jeżeli nie odbywa się treningów, na sparingi chodzi się od wielkiego dzwonu i tak naprawdę przygotowania do rundy rozpoczyna się wraz z pierwszym meczem ligowym poprzez występ w nim, to trudno oczekiwać cudów.
Pierwsi dogodną sytuację stworzyli sobie goście, po akcji lewą stroną dośrodkowaną piłkę przejął niepilnowany przez nikogo pomocnik, wpadł w pole karne i w 100% sytuacji uderzył prosto w Rafała Juszczyka. W odpowiedzi pierwsze zagrożenie ze strony Strzelców dało od razu bramkę. Po zamieszaniu w polu karny błąd popełnił zastępujący nominalnego bramkarza Mateusz Lasoń, który co prawda kiedyś był bramkarzem, ale aktualnie gra w polu. Mateusz Kęczkowski zagrał sytuacyjnie do Michała Sargi, a ten strzałem prawą nogą z 10 metra otworzył wynik spotkania.
Po kolejnych 15 minutach zrobiło się 2:0. Mikołaj Pocica został czterokrotnie faulowany w jednej akcji, zanim sędzia zdecydował się przerwać grę. Piłkę na około 20-25 metrze ustawił sobie Sebastian Stachel. Mocny strzał pod poprzeczkę i piłka w siatce. Na pierwszy rzut oka można winić bramkarza, gdyż strzał leciał w środek. Problem jednak polega na tym, że akurat w tym miejscu na murawie jest dół i już nie jeden bramkarz został na tym złapany i poległ przy pozornie łatwym uderzeniu.
Trzy minuty później Kliny złapały kontakt. Bramka padła po rzucie karnym, natomiast akcja poprzedzająca faul miała kuriozalne okoliczności. Zaczęło się od tego, że....gospodarze egzekwowali rzut rożny. Michał Sarga zamiast dokonać klasycznego wstrzelenia futbolówki w pole karne, zdecydował się na krótką grę z Kamilem Kanią, ten źle przyjął futbolówkę, zawodnik Klin zabrał ją, przebiegł prawie całe boisko i powstrzymał go dopiero w polu karnym faulem Adrian Berger. Co ciekawe sędzia Paweł Skarbek stosuje inną wykładnie przepisów, niż ta, którą tydzień temu zastosował Tomasz Żelazny i obrońca Strzelców został ukarany żółtą kartką. Warto odnotować, że kilka sezonów temu duet Tomasz Mental - Damian Walczyk wybrał ten sam wariant rozegrania rzutu rożnego (było to nawet trenowane) i skutek był taki sam.
Wraz z końcowym gwizdkiem sędziego na niebie ukazały się chmury, które można zobaczyć na amerykańskich filmach katastroficznych i momentalnie wszyscy zawodnicy, jak i całkiem liczni tego dnia kibice uciekli do budynku klubowego. Nawałnica trwała jakieś 10 minut. Boisko na Parkowej może przyjąć każdą ilość wody, więc nie było problemu z rozegraniem drugiej odsłony. Przerwa trwała jednak dłużej, gdyż trzeba było na nowo malować wszystkie linie.
W drugiej odsłonie gra nadal była zacięta. Sytuacji bramkowych było niestety jak na lekarstwo. Ze strony Klin kilka niecelnych strzałów i raz groźne kopnięcie piłki wzdłuż bramki Rafała Juszczyka, którego jednak nikt nie przeciął. Po stronie gospodarzy również dramat. Napastnicy Strzelców nie są póki co postrachem bramkarzy. Mateusz Kęczkowski jest na etapie walki o dobre przyjęcie piłki, a Sebastian Stachel holując piłkę w nieskończoność sprawia wrażenie, jakby miał tysiąc rozwiązań na raz, albo nie miał absolutnie żadnego. Pierwszy z nich miał szansę na gola w drugiej odsłonie, ale po dobrym dośrodkowaniu, będąc zupełnie sam w polu karnym uderzył niecelnie głową. Szansę miał jeszcze Krzysztof Konieczny, ale będąc 8 metrów od bramki zamiast strzelać, podawał w uliczkę, ale adresat nie był znany...
Dzięki tej wygranej i remisowi Sokoła Rybna Strzelcy powiększają przewagę nad trzecim miejscem w tabeli do 12 punktów. Jest to z pewnością powód do dumy, niestety sama gra pozostawia bardzo wiele do życzenia.
1. Rafał Juszczyk
2. Kamil Kania 85" Kamil Dyląg
3. Adrian Berger
4. Piotr Chwaja
5. Mikołaj Pocica 46" Karol Czajkowski
6. Michał Konieczny
7. Krzysztof Konieczny
8. Michał Sarga 75" Mariusz Orczewski
9. Michał Nazim
10. Mateusz Kęczkowski (1 asysta) 73" Paweł Staszak
11. Sebastian Stachel