| 1:2 (0:2) | |
Wiślanie II Jaśkowice | | Strzelcy Kraków |
Na spotkanie do Jaśkowic seniorzy udali się w bardzo okrojonym składzie. Na zbiórce stawiło się raptem 11 zawodników, w tym Konrad Żabicki, który grając czeka co pierwsze "puści" kolano czy mięsień (wczoraj on "wygrał"). W związku z tym z konieczności w strój meczowy przebrał się trener-selekcjoner Bartłomiej Szewc.
Garść informacji okołomeczowych. Boisko Wiślan znajduje się za Jaśkowicami i z informacji na znakach drogowych wynika, że jest to już powiat wadowicki. Niedużych rozmiarów murawa znajduje się w dolinie. Z jednej strony przebiega droga krajowa na Oświęcim, z drugiej tory, za jedną z bramek wielkie pole, za druga przepływający kanał ( do wyławiania z niego piłki służy podbierak do ryb) i krzaki. Występująca w IV lidze pierwsza drużyna Wiślan rozgrywa swe mecze w Skawinie, gdyż obiekt w Jaśkowicach by spełnić wymogi licencyjne wymagałby kapitalnego remontu.
Faworytem spotkania byli będący na fali Wiślanie. Gospodarze od początku początku ruszyli z impetem, razili jednak niedokładnością. Strzelcy, którzy w dwóch pierwszych kolejkach nie zachwycili formą, tym razem rozegrali bardzo dobre zawody. Każda formacja funkcjonowała jak należy. Boisko sprzyjało grze piłką i goście skrzętnie z tego skorzystali. Pierwszą bramkę mógł zdobyć Konrad Żabicki, ale strzał głową z 5 metrów przeleciał minimalnie obok słupka. Następnie ładnie uderzali Michał Konieczny i Kamil Kania. Natomiast gospodarze przemieszczali się pod pole karne w bardzo prosty sposób - dzida w przód. Akcje te były jednak rozbijane przez obrońców z Krakowa, ewentualnie na posterunku stał Rafał Juszczyk, któremu w tej rundzie puściła błona dziewicza trzymająca go zawsze przymurowanego do linii bramkowej i stał się prawdziwym królem własnego pola karnego. Wiślanie nie potrafili nawet skorzystać z prezentu, który podarował im Konrad Żabicki. Prawy obrońca Strzelców będąc w swoim polu karnym uwziął się na kostki zawodnika z Jaśkowic. Kopał, kopał, kopał i w końcu sędzia nie miał innego wyjścia jak odgwizdać rzut karny. Strzał wylądował na słupku, próba dobitki została zablokowana i wciąż było 0-0.
Następnie swoje minuty chwały miał występujący wyjątkowo tego dnia w roli prawego pomocnika Adrian Berger. Otrzymał futbolówkę w polu karnym i niczym jego tata za złotych lat minął kilku obrońców Wiślan i wyłożył piłkę jak na tacy Patrykowi Puchalskiemu, który z 4 metrów pokonał bramkarza. Druga bramka była praktycznie kopią pierwszej, z tym, że akcja toczyła się z lewej strony pola karnego gospodarzy. Wszystko zaczęło się ponownie od Adriana Bergera, który pięknym podaniem obsłużył Dariusza Tarnopolskiego, ten wpadł w pole karne minął obrońcę, podał na czwarty metr i Patryk Puchalski dopisał sobie drugiego gola. Wynik do przerwy brzmiał 2:0 dla Strzelców i było to prowadzenie w pełni zasłużone.
Druga połowa miała przebieg prosty do przewidzenia. Goście cofnęli się głęboko, a gospodarze nasilili ataki. Wąskie i krótkie boisko sprzyjało jednak obronie. Strzelcy bronili się umiejętnie i szczęśliwie. Po raz pierwszy od dekady nie szwankowało krycie przy stałych fragmentach gry i pomimo tego, ze Wiślanie egzekwowali niezliczoną ilość rzutów rożnych, większego zagrożenia z tego nie było. W związku z tym, jedyne na co było stać gospodarzy w tej odsłonie to bramka honorowa, którą zdobyli w 60. minucie. Strzelcy swoich szans szukali głównie w kontrach, które w większości powstawały po kardynalnych błędach fatalnie tego dnia dysponowanych obrońców z Jaśkowic.
Końcowy wynik to 2:1 dla Strzelców, którzy powoli zostają Janosikami ligi. Z łatwością ogrywają głównych faworytów ligi, po to by w kolejnym meczu obdarować punktami drużyny niżej notowane.